O mnie
Prywatnie fanka rozwoju osobistego i miłośniczka rękodzieła wszelkiej maści. Pianistka – amatorka, wirtuoz ze mnie żaden, ale jak zasiadam do klawiszy, to jestem w swoim świecie.
Z wykształcenia – ekonomistka, choć nigdy nie miałam okazji pracować w zawodzie, a wiedza pozyskana na studiach niewiele mi przyniosła.
Ale już wtedy wiedziałam, że „chcę mieć własny biznes”, nie wiedziałam tylko jaki…
Trudne początki
Moja kariera zawodowa pełna była wzlotów i upadków. Właściwie głównie upadków :)
Nie spełniona jako doradca finansowy, łapiąca się różnych stanowisk sprzedażowych oraz firm obiecujących wysokie zarobki zależne od efektów pracy, których nie miałam, bo nie cierpiałam sprzedawać…
Ostatecznie, po przeprowadzce do Krakowa, trafiłam do serwisu samochodów dostawczych, gdzie – tak, dokładnie – kolejny raz zajmowałam się sprzedażą, tym razem telefoniczną. Nie znosiłam tej pracy, chodziłam do niej z przymusu, nieraz miałam taki kryzys, że wracałam do domu totalnie rozbita. Ale wtedy byłam w tak kiepskiej sytuacji finansowej, że nie miałam innego wyjścia – musiałam wytrzymać.
Dosłownie zbieg okoliczności spowodował, że dostałam tam dodatkowe zajęcie, którym był nadzór nad bieżącymi dokumentami serwisu i dzięki temu, pomiędzy jednym telefonem a drugim, robiłam coś, co sprawiało mi radochę, w czym się realizowałam.
W ciągu 3 lat awansowałam na pełnoetatową asystentkę serwisu. Czułam, że to jest to, co lubię, w czym jestem dobra. Uważałam, że moja kariera nabiera tempa!
I wtedy zostałam bez pracy...
Tak po prostu. Moja 3 letnia umowa dobiegała końca i osoba, która decydowała o moim dalszym zatrudnieniu postanowiła nie poinformować mnie odpowiednio wcześniej o planach zakończenia współpracy.
Po 3 latach w firmie zostawiono mi 7 dni na znalezienie nowego źródła utrzymania…
To był bardzo trudny okres w moim życiu, zarówno pod kątem zawodowym, jak i prywatnym. Dodatkowo choroba najbliższej osoby w rodzinie i zakończenie kilkuletniego związku nie pomagały w wyjściu na prostą.
Ale wiedziałam, że muszę się pozbierać, czułam, że nie może być wiecznie pod górkę…

Asystentka... jaka?
O tym, że można być asystentką wirtualną dowiedziałam się od kolegi. To u niego stawiałam pierwsze kroki, poznawałam narzędzia – intensywnie uczyłam się jak pracować zdalnie. W międzyczasie pracowałam jeszcze na etacie, w firmie, do której dostałam się byle tylko się gdzieś zaczepić. Po powrocie z pracy robiłam sobie godzinną drzemkę i zasiadałam do dalszych zadań.
Potem zaczęły pojawiać się kolejne zlecenia… i kolejne.
Tak było dwa lata temu…
Właścicielka marki VAssistance
Wtedy założyłam sobie, że będę jedną z najlepszych wirtualnych asystentek w Polsce. Czy mi się udało? Nie mi oceniać ;) Poza tym – dążenie do doskonałości to proces, który nigdy się nie kończy.
Nauka nowych umiejętności to moja pasja. Stale dążę do bycia lepszą wersją siebie. Nie jestem idealna i jak wszystkim – trafiają mi się fuck-up’y. Ale sztuką jest wyciągać z nich wnioski, by następnym razem zrealizować swoje zadanie jeszcze lepiej.
Nie jestem specjalistką ds. marketingu, nie mam obszernej wiedzy z księgowości, nie jestem mistrzem sprzedaży, copywriterem czy grafikiem. Zgromadziłam natomiast wokół siebie zespół specjalistów, którzy pomagają mi rozwiązywać problemy klientów.
Przez ostatnie 2 lata poznałam techniki, które pozwoliły mi zmaksymalizować efektywność mojej pracy. Nauczyłam się jak zarządzać swoim czasem, zadaniami i jak pracować z klientem. Na ich podstawie opracowałam metody, które się sprawdzają.
Dzięki temu stałam się Asystentką Level Master :)
Teraz chcę nauczyć tego Ciebie…







